„Anomalia”, Herve Le Tellier – RECENZJA
Anomalia to hicior minionego roku. Francuska powieść dorobiła się Nagrody Goncourtów i milionów czytelników. W Polsce sprzedała się na pniu i Wydawnictwo Filtry niedawno zamówiło dodruk. Skąd ten sukces?
Przede wszystkim z wprawnego budowania napięcia. Przez książkę przelatuje się błyskawicznie z krótkim oddechem między pierwszą a drugą częścią. Mamy tu rozlokowane w osobnych rozdziałach postacie z ich odrębnymi historiami. Każda to znana klisza. Raz francuski film o miłości, raz amerykański thriller, przez moment typowa obyczajówka, za chwilę wątek z serialu prawniczego.
Każdy z tych światów znamy na wylot, rozumiemy jego konstrukcję, rozkład, zasady gry. I rozdział za rozdziałem wpadamy w kolejny oswojony scenariusz. Le Tellier namnaża ich całkiem sporo, aż trudno spamiętać wszystkich bohaterów. Robi to nieprzypadkowo, sprawdza naszą cierpliwość, rozbudza ciekawość i powoli odsłania karty, ukazując wspólny mianownik wszystkich opowieści. To patent stary jak świat, trochę oklepany, a na pewno wybitnie bezpieczny. I co? To działa. Przecież lubimy piosenki, które znamy, a refren tej wraca w popkulturze w różnych wersjach.
Drugi składnik odpowiedzialny za sukces Le Telliera to znajome realia. W Anomalii miejsca, marki, trendy, wytwory kultury są mocno osadzone w rzeczywistości. Widocznie mamy silną potrzebę zadawania pytań o współczesny świat, bo zabieg ten sprawdza się tu znakomicie.
Z kolei zakończenie jest skonstruowane jak filmowa ’scena finale’. Kiedy już wszystko się uklepuje, zaraz przed napisami zasiane zostaje obowiązkowe ziarno wątpliwości. Czy aby na pewno wszystko się ułożyło? Oczywiście, że nie! Autor zostawia nas z zagadką zaszytą w przedstawionym graficznie tekście. Jego interpretacja to wyzwanie, z którym mamy zostać po lekturze.
Anomalia jest więc powieścią, która czerpie z kanonów. To klocki, które możemy składać podług przystępnej instrukcji. Nie odkrywamy nowych lądów, ale dobrze się bawimy. Innymi słowy, można czytać dla czystej przyjemności – z wiadrem popcornu pod ręką.
Brak komentarzy