„Pamiętniki Hadriana”, Margueritte Yourcenar

Znakomita lektura. Wymagająca, oryginalna, żądająca skupienia. Wsłuchując się w głos Hadriana, kluczymy między boskością a człowieczeństwem. Śledzimy los cesarza i mężczyzny z krwi i kości. Jak przypomina nam zainspirowana Flaubertem autorka, przenosimy się do czasów, gdy jedni bogowie już zasypiali, a inni jeszcze się nie obudzili. Triumfował człowiek.

„Lata”, Annie Ernaux – RECENZJA

Annie Ernaux nie pisze tylko o tym, co się działo, ale przede wszystkim o tym, jakie wywoływało to emocje. Pisze, jak ludzie przeżywali kolejne wydarzenia, jakie żywili nadzieje, jak odnajdywali się w przeobrażającej się rzeczywistości. Fakty i uczucia. Historyków interesują te pierwsze, pisarkę wyłącznie duet.

Książka Cukry Doroty Kotas trzymana w dłoni. W tle lustro.

„Cukry”, Dorota Kotas – RECENZJA

Czy można opowiedzieć, jak widzi się świat? Opisać obcym, po jakich chodzi się ścieżkach, jak zwija się kłębki myśli, jakie ma się prywatne symbole, nawyki, drzazgi i drobiazgi?

„Berlińska depresja. Dziennik”, Anda Rottenberg

Rottenberg jest poruszona kierunkiem, w jakim zmierza nasza rodzima polityka i nie kryje swego nią rozczarowania. Wytyka ludziom koniunkturalizm, bojaźliwość i brak kręgosłupa moralnego. Czyni to z pozycji osoby, która już wycofała się z głównego nurtu, wykonała swoje zadania, ale która liczy, że jeszcze pojawi się powiew świeżości i w końcu nastąpi jakaś zmiana.

„Panny z Wesela. Siostry Mikołajczykówny i ich świat”, Monika Śliwińska – RECENZJA

"Panny z Wesela" miały zaliczać się do herstorii. Wydźwięk feministyczny jest tu jednak ledwie słyszalny, a mężczyźni znowu zdominowali snutą opowieść. Wzór jej konstruowania nie został wcale przełamany. Przypuszczam, że stało się tak nie dlatego, że autorka straciła swój cel z pola widzenia, ale dlatego, że brakowało jej gliny, z której mogła ulepić taką historię.

„Calypso”, David Sedaris – RECENZJA

To bardzo szczera, wręcz ekshibicjonistyczna książka. Czasami czułam się, jakbym bezwstydnie podglądała czyjeś życie przez szparę w drzwiach, a czasami jakbym stała się słuchaczką wywodu kolegi po kilku kieliszkach, który jutro pożałuje, że zdradził mi zbyt wiele.