„Święta cały rok”, Gosia Kulik i Tomek Żarnecki
Gosię Kulik cenię za niepodrabialny styl, rozbuchany kolor i dziecięcą radość z rysowania, która emanuje z jej prac. Patrzę na nie i wydaje mi się, że też mogłabym wziąć kredki i narysować takiego ładnego świstaka lub soczystego pomidora. Jednak nic z tego — ja nie umiem, a Gosia to strasznie zdolna bestia, której ilustracje, grafiki, plakaty, komiksy i prace wszelkiej maści zachwycają mnie od lat.
Warstwy wydały właśnie książkę, którą przygotowała razem z Tomkiem Żarneckim. I nieważne, czy interesują Was opisane w niej święta, bo i tak będziecie kartkować ją z dużą przyjemnością. To jest bardzo ładna rzecz – klasyczny must have dla irracjonalnych fanów książek-bombonierek, którym kłaniam się bardzo nisko. Bo „Święta cały rok” należą do tych wydań, bez których można się obejść, albo przejrzeć je w księgarni, czy pożyczyć od życzliwego kolegi. Ale ja uważam, że właśnie takie książki należy kupować. To po nie sięga się, gdy rozwieje się aura nowości i gdy przykryją je stosy najnowszych powieści. Czas wspaniale się z nimi obchodzi. Pokazujemy je znajomym, podsuwamy dzieciom. Bywa, że przypomni nam się jakaś opisana w nich ciekawostka i wtedy szukamy strony, na której przeczytaliśmy o niej przed laty.
Muszę jeszcze oddać cześć drugiemu autorowi, Tomkowi Żarneckimu. Byłam bardzo sceptycznie nastawiona do czytania tekstów napchanych osobliwościami z całego świata. Meh, to takie oklepane. Ale Tomek to udźwignął. Selekcja jest ciekawa, teksty lekkie i interesujące. Miałam więc oglądać, a przeczytałam — kilka fragmentów nawet na głos, a to znaczy, że chciałam się nimi z kimś podzielić.
Gosia Kulik, Tomek Żarnecki, Święta cały rok, Wydawnictwo Warstwy 2021
Brak komentarzy