Ulicznicy, Pier Paolo Pasolini – RECENZJA

Opowieści zawarte w „Ulicznikach” składają się na surowy obraz dojrzewania w powojennym Rzymie. Ich bohaterami są młodociane złodziejaszki, kanciarze, zuchwałe podrostki. Jeszcze nie sypnął im się wąs, a już wchodzą w życie pełne brudów, bezdusznych praw i wymuszonej samodzielności.

Chociaż chłopcy są czasami jak zwykłe dzieciaki, łatwo stają się bezwzględni i brutalni. Pozbawieni przysługującej ich wiekowi niewinności, oddają się chuligaństwu i beztroskiemu awanturnictwu.

Śledząc ich losy, tułamy się po stolicy Włoch. Przyglądamy się przełomowi trudnych lat 40. i 50., obdartym dzielnicom, podwórkom wypełnionych złomem i placom budowy zwiastującym nadchodzącą zmianę. Roztacza się przed nami pejzaż rodzin pozbawionych więzi i relacji rówieśniczych opartych na niepewnej solidarności. To bardzo plastyczny Rzym. Rozbrzmiewający popularnymi wtedy piosenkami, dźwiękami tramwajów, krzykiem matek oraz zlewany sezonowymi ulewami i wietrzony sirocco.

Od pierwszych stron tempo książce nadaje temperament młodych bohaterów. Energia nastolatków, ich ruchliwość, dynamizm dyrygują zdaniami Pasoliniego. Chłopcy nie potrafią bezczynnie siedzieć, są ciągle aktywni, poddani nurtowi ulicznego życia i rozciągniętej teraźniejszości.

Narrator unosi się nad nimi niczym oko kamery. Podgląda i pisze bardzo obrazowo, jak przystało na przyszłego filmowca i byłego mieszkańca peryferii Rzymu.

Ulicznicy byli (i w niewielkim stopniu nadal są) książką kontrowersyjną. Pasolini nie uznawał tabu, był kontestatorem, fascynował się proletariatem, miał marksistowskie poglądy, sądzono go za „obrazę moralności”. Książka jest wiec nie tylko zapisem ulotnej epoki, ale też dobrym wstępem do twórczości tego włoskiego artysty.

Książka "Ulicznicy" Pasoliniego stoi na białym tle.

Pier Paolo Pasolini, Ulicznicy, Wydawnictwo Officyna 2021, tłumaczenie Katarzyna Skórska

Brak komentarzy

Skomentuj