„Utonęła”, Therese Bohman – RECENZJA

Wszystko jest w tym świecie tak perfekcyjne, że tylko rozglądasz się za skazą. Przesuwasz uważne spojrzenie po idyllicznym życiu, czekając na pierwsze zwarcia. Bohman prowadzi Cię przez to z dużych wyczuciem, jakby robiła to wcześniej – zaskakujące, że to jej pierwsza powieść.

Młoda dziewczyna odwiedza siostrę w jej wiejskim domu gdzieś na szwedzkim wybrzeżu. Miejsce okazuje się skrojone na miarę katalogu z obrazkami idealnego życia. Drewniany dom otoczony bujnym ogrodem, gustowne filiżanki, jędrny groszek na talerzu, półki uginające się od książek i przeszklony balkon. Gospodyni w swetrze z angory pachnąca chłodnymi perfumami, świeża, zadbana. Obok niej kilkanaście lat starszy partner, pisarz, dobry kucharz, miłośnik sztuki.

Więc coś się musi zadziać. Musi pojawić się pęknięcie, wybrzmieć fałszywa nuta, ujawnić skryta w cieniu rysa.

To nie jest tak, że nagle coś się wali. Nie okazuje się gwałtownie, że sielanka była fałszem, sceną do wynaturzonej przemocy lub więzieniem wyściełanym aksamitem. Napięcie pojawia się stopniowo. Na początku nie wiemy, czy istniało zawsze, czy przybyło wraz z Mariną. Co i kiedy zaczęło formować taką atmosferę? Gdzie kryje się problem i jak ma na imię? Kiedy zostanie wyłożony wprost?

Czujemy, że uczestniczymy w grze, podejrzewamy nawet, jakie rządzą nią reguły, ale czekamy cierpliwie na odkrycie wszystkich kart. Obserwujemy, jak bohaterka zaczyna wyciągać wnioski z historii czerpiących z szekspirowskiej Ofelii i biografii malarza Rossettiego. Podglądamy, jak staje się kolejną muzą, jak wikła się w bagno winy, wstępując do niego naiwnie i odważnie zarazem. Utonie w nim? A może przejdzie przez nie na własnych warunkach?

Pisarstwo Bohman jest bardzo zmysłowe. Lato jest do bólu latem. Ciepłe, bujne, duszne, wybuchające roślinami. Jesień jest do bólu jesienią. Wietrzną, płową, zwiędłą, wyblurowaną mżawką. Żywotność natury splata się z erotyzmem fabuły, jedno i drugie podkreśla nawzajem swój rozmach.

„Utonęła” jest dobrze zbalansowaną książką. Krótką, pisaną z zamysłem, niepowielającą wzorców. Kiedy autorka doprowadza nas na znane terytorium, zmienia kierunek i miesza ścieżki. To, co wydaje się proste, staje się skomplikowane, a tym samym bardziej życiowe i szczere.

Therese Bohman, Utonęła, Wydawnictwo Pauza 2021, tłumaczenie Justyna Czechowska

Brak komentarzy

Skomentuj