„Człowiek”, Diego Agrimbau, Lucas Varela – RECENZJA

Lądujemy na Ziemi długo po zagładzie ludzkości. Trafiamy do świata, w którym rządzi dzika przyroda i z którego zniknął homo sapiens. Teraz jego przedstawiciel, Robert, staje na niej jako pierwszy po 500 000 lat. W towarzystwie kilku robotów ma pracować nad odtworzeniem ludzkiego ekosystemu. Obserwując jego śmiałą próbę, rozłożymy słowo „człowiek” na czynniki pierwsze i przyjrzymy się wnikliwie naszej naturze. 

Empatia androida

Powitanie na Ziemi nie jest wylewne. Część androidów zostaje sponiewierana przez istoty przypominające małpy. Druga kapsuła, w której podróżuje żona Roberta, June, na razie jest poza naszym zasięgiem. W rezultacie na starcie klaruje się ledwie kilkuosobowa kompania robotów pod przywództwem człowieka, która musi zmierzyć się z nieprzyjaznym otoczeniem i zebrać materiał do badań. 

Najciekawszą postacią szybko okazuje się Alpha, android posiadający tryb empatyczny. Powołanie do życia maszyny, która ma osądzać człowieka, uważam za rewelacyjny pomysł. Za jej stworzeniem musiało stać przeświadczenie o słabościach ludzkiego przywódcy, naszych gatunkowych ułomnościach i potrzebie oglądania się w cudzych oczach. Paradoksalnie to właśnie robot, zaprogramowany i sztuczny, ma w sobie więcej tego, co chcemy rozumieć jako człowieczeństwo. Z drugiej strony musimy pamiętać, że to ciągle twór człowieka, nie byt ex nihilo. Skonstruowała go June, od początku przekonana, że jest niezbędnym elementem powodzenia całej misji. 

Nic co ludzkie nie jest mi obce 

A Robert, człowiek z krwi i kości? Bardzo szybko staje się kimś pomiędzy bestią a bogiem. Bo prawdziwy przedstawiciel naszego gatunku bywa ze swymi słabościami niebezpieczny. Z napęczniałym ego, pokładami frustracji, żalu, samouwielbienia jest kimś pokroju Kurtza z Jądra ciemności. Na starcie ma ideały, na mecie jedynie ich wypaczony cień. 

Cechuje go mania wielkości, skłonność do stawiania się na piedestale, wiara w słuszność własnych poglądów, potrzeba manipulowania otoczeniem, marzenie o podboju. A to wszystko staje się oczywistym zagrożeniem dla jego pierwotnych celów i otaczającego go świata. Możemy zastanawiać się, czy cechy te wyzwala w nim brak nadziei, czy taką ma po prostu osobowość, czy też proces tracenia kontroli nad sobą wpisuje się w ludzką naturę. 

Czerwona planeta 

Kolorystyka komiksu jest iście apokaliptyczna. Buduje w ten sposób napięcie i przypomina, że jesteśmy niby na swojej, ale jednak obcej planecie. Czerwienie i stonowane brązy spowijają ją pierwotną grozą, przypominając o wygasłej erze człowieka. Zamieszkujące Ziemię stworzenia wyglądają intrygująco. Mają w sobie coś dzikiego i znajomego zarazem. Chociaż Lucas Varela operuje prostą kreską, tworzy wyraźne gatunki i nadaje im charakterystyczny wygląd. Brak szafowania szczegółem nie pozbawia tego świata bogactwa. Cały czas czujemy bujność życia na planecie, jej różnorodność i puls. 

Poznaj wroga 

To nie jest pierwsza historia, w której androidy, zamiast niszczyć ludzkość stają się dla niej nadzieją. Lubię takie sci-fi, bo każe dostrzegać zagrożenie w nas samych, a nie technologii czy zewnętrznych czynnikach. 

Może nie jest to wyjątkowo oryginalny motyw, ale dobrze wybrzmiewa w medium, jakim jest komiks. Historia ma w sobie coś z klimatu wspomnianego już Jądra ciemności, Planety małp, Wychowanych przez wilki i Odysei kosmicznej. Powinna się Wam spodobać.

Diego Agrimbau Lucas Varela, Człowiek, Wydawnictwo Timof i cisi wspólnicy 2021, tłumaczenie: Ada Wapniarska

Przeczytaj również:

Brak komentarzy

Skomentuj