„Poufne”, Mikołaj Grynberg – RECENZJA

Kiedy słyszę, że książka mówi o relacjach w rodzinie, aktywuje mi się tryb wzmożonej ostrożności. Bo rodzina to temat trudny, często przetykany bólem. Wkracza się na grząski grunt, nierzadko wciągający w odmęty zbyt osobistych więzi, które silnie piętnują jej członków. A ja nie zawsze mam siłę na takie wiwisekcje.

„Poufne” to jednak inna książka. Owszem, o rodzinie, o relacjach pokoleń, o dziedziczeniu nieuchwytnego, ale napisana w szczególny sposób. Jest jak nanizywanie koralików na nitkę. Paciorki jeden za drugim układają się w ciąg, który możemy przerwać i zakończyć w dowolnym miejscu, ale też uformować z nich całość, kiedy tylko zdecydujemy się zetknąć pierwszy z ostatnim.

U Mikołaja Grynberga życie płynie przez pokolenia, zyskuje i traci wraz z nimi punkty odniesienia, swoją teraźniejszość, przeszłość i przyszłość. Każda płaszczyzna jest jakimś tu i teraz, które w końcu odpłynie w dal i stanie się dla potomków znaczącą kropką na mapie ich tożsamości. Jest tu liniowość i koncentryczność. Jest porządek jednego za drugim i splot przenikających się cykli.

„Poufne” to historia ludzi, których możemy nazwać ojcami, dziadkami, synami, córkami, matkami, wnukami, rodzeństwem. Nie mają imion i nazwisk, a ich charakterystyki moglibyśmy nakreślić dopiero na koniec lektury, kiedy wyłoniłyby się z mozaiki różnych perspektyw, ról i lat, które je przekształcały. Jest w nich zarówno oryginalność, jak i uniwersalność. Mają swoje osobiste ja, ale realizują również jakiś odwieczny schemat. To coś, co znamy i coś, co wygrywa własną melodię. Bo tak jest chyba ze wszystkimi rodzinami. Małe uniwersa układające się konstelacje – wszystkie inne i podobne jednocześnie.

Książka Grynberga jest wspaniałą mieszanką gorzkiego ze słodkim. Rozśmiesza i wzrusza, daje ciepło i przypomina o momentach krytycznych, które są obowiązkową składową ciągu życia. Na tak niewielu stronach udaje się autorowi uchwycić tę niewidzialną nić, która jest istotą połączenia, jakie tworzą więzy krwi. Sączy się czas, różne są jego zaułki – mroczne i radosne, a młodość i starość mają tych samych nosicieli, choć dla ich następców widoczne jest tylko jedno ich oblicze.

Ładnie się to udało odmalować Grynbergowi. Bez patosu i wzniosłości, bez nudy i banalności.

Mikołaj Grynberg, Poufne, Wydawnictwo Czarne 2020

Przeczytaj również:

Brak komentarzy

Skomentuj