Gdy leżę, konając – William Faulkner | RECENZJA
Faulkner każe patrzeć oczami ludzi, których długo nie rozumiemy, nie czujemy, nie umiemy uplastycznić. Krótkie rozdziały od początku wciągają w chaos imion, którym trudno przypisać twarze. A relacje, związki i zależności między bohaterami stają się klarowne dopiero po zamknięciu książki.